Elektrozawór główny to niezwykle ważny element systemu, którego pod żadnym pozorem nie powinniśmy pomijać. O ile nie mamy ku temu bardzo ale to bardzo dobrego powodu.
Jest to dodatkowy elektrozawór montowany pomiędzy źródłem wody a elektrozaworami sekcyjnymi. Zasada jego pracy polega na tym, że otwiera się on i zamyka jednocześnie z poszczególnymi sekcjami. A funkcja jaką pełni to bezpieczeństwo. Sami producenci systemów automatycznego nawadniania przewidują w swoich sterownikach możliwość podpięcia takiego zaworu najczęściej oznaczając go literką „M” od angielskiego słowa master.
System nawadniania może działać bez tego zaworu. Przy czym wykluczając go z naszej instalacji narażamy siebie na ogromne koszty związane z potężnym rachunkiem za wodę w razie wystąpienia awarii.
O jaką awarię chodzi?
Mam tu na myśli:
- spalenie się cewki elektrozaworu sekcyjnego, który na stałe zostaje otwarty,
- uszkodzenie mechaniczne
- zabrudzenie membrany, uniemożliwiające domknięcie zaworu
Czyli sytuacje gdzie woda leci tak długo puki tego nie zauważymy…
Jest to popularna usterka. Oczywiście nie jest to tak, że w każdym systemie co chwile pali się cewka i woda wypływa bez kontroli na ogród. Ale scenariusz ten jest prawdopodobny szczególnie na przestrzeni wielu lat. Warto więc zastosować dodatkowe zabezpieczenie w postaci elektrozaworu głównego. Szczególnie, że producenci przewidują jego użycie.
Ja sama nie projektuje systemów bez tego zaworu (z pominięciem kilku wyjątków). Zdarzają się szczególne projekty gdzie zostaje celowo pominięty. Ale zawsze wynika to z konkretnych przyczyn oraz klient jest każdorazowo o tym poinformowany przeze mnie.
Czas na kilka przykrych faktów
Mimo, że sama zawsze uwzględniam ten elektrozawór to niestety w praktyce często zostaje pominięty lub jest montowany, ale z wielką łaską i niechęcią. Dlaczego? Tu rozróżniam trzy podstawowe przyczyny.
- cięcie kosztów i tu zależnie, czasem naciska klient a czasem robi to wykonawca bez wiedzy klienta
- cwaniactwo, rutyna zawodowa lub ignorancja
- brak wiedzy i zrozumienia jego działania ze strony wykonawcy
Co do tego drugiego nie raz miałam spór z wykonawcami, którzy dzwonili i pytali po jakiego pierona jest ten zawór. I tu smuci mnie fakt, że często są to doświadczeni wykonawcy dla których powinno być oczywiste montowanie elektrozaworu głównego. W zamian za to są lamenty, biadolenia i nie wiadomo co jeszcze. A prośba o argumentacje dlaczego nie, jest zazwyczaj taka:
- bo nigdy nie instalowałem i nie było problemu (tak JESZCZE nie było…)
- że są to moje wymysły (argumentacja, że w sterownikach są przygotowane przyłączenia pod ten elektrozawór nie są przekonywujące)
Szkoda tylko, że taki wykonawca gdy przyjdzie co do czego nie będzie poczuwał się do odpowiedzialności. Dlatego zależnie od tego kto celowo zrezygnowałby z elektrozaworu głównego zalecam określenie tego w umowie i zaznaczenie na kogo spada odpowiedzialność z tego tytułu.
Szczególnie, że instalacja takiego zaworu to najczęściej koszt około 150 zł …. Czyli tak naprawdę śmieszny koszt na tle całej instalacji.
I na koniec krótka historia tz. książkowy przykład
Jakiś czas temu do sklepu Blue Garden w Krakowie (dla którego pracuje) przyszedł jeden z wykonawców zaopatrujący się tam w systemy nawadniania. Zadał nam podchwytliwe pytanie czy producent daje gwarancje na spalenie się cewki. Odpowiedź brzmiała „nie”, ponieważ cewka może się spalić z miliona powodów. Gdzie żaden z nich może nie być związany z poprawnością systemu czy też wadą produktu. Ciągnąc go za język dowiedzieliśmy się, że jego klient dostał rachunek za wodę na kilka tysięcy złotych i ma do niego pretensje.
Dla tego przypadku akurat nie projektowałam nawadniania więc nie mamy pojęcia jak to wygląda ale z relacji wykonawcy wynikało, że system miał być zrobiony po kosztach. Czyli wiadomo dobrze ale tanio (takie numery przy nawadnianiu są niemożliwe). Okazało się, że właściciel ogrodu wyjechał na wakacje na 2 tygodnie. Podczas przyjemnego odpoczynku doszło do rozszczelnienia jednego elektrozaworu sekcyjnego. Pech chciał że awarią została objęta sekcja z linią kroplującą, która dzień i noc przez wiele dni chodziła non stop, i nikt tego nie zauważył. Rośliny były szczęśliwe bo trafiło na ogromne upały. Właściciel ogrodu już mniej…
Nie pamiętam już jak uchował się trawnik. Ponieważ przy rozszczelnieniu jednej sekcji, przez którą „ucieka” woda pozostałe mogą w ogóle nie pracować ze względu na niewystarczające parametry ciśnienia i przepływu. Tak więc pomijając elektrozawór główny narażamy się na duże rachunki jak i straty w roślinach (zalanie lub brak wody).
Nie polecam 😊
Chcesz dowiedzieć się więcej o systemach automatycznego nawadniania? Zapraszam do przeglądnięcia biblioteki wpisów którą znajdziesz