Poruszę dziś 3 podstawowe błędy myślowe dotyczące postrzegania systemów automatycznego nawadniania. Przez wiele lat pracy przy systemach automatycznego nawadniania spotkałam się z takim podejściem zarówno u klientów indywidualnych, wykonawców i o zgrozo! projektantów. Tak to też się zdarza i najczęściej wynika to z nieusystematyzowanej wiedzy na temat systemów automatycznego nawadniania lub ukończenia szkoleń bardziej produktowych a nie projektowych).
Pierwszy przypadek mnie nie dziwi, bo tak jak i ja nie znam się na wielu rzeczach mimo, że je posiadam (np. budowa silnika w samochodzie). Tak i osoba, która po prostu chce mieć system nawadniania u siebie w ogrodzie nie musi o nim wiedzieć wszystkiego. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości jestem ja (jako przedstawiciel projektantów) oraz wykonawcy (którzy nie muszą projektować ale wiedzę na ten temat powinni mieć na odpowiednim poziomie).
Dlatego też druga grupa ma już mniejsze usprawiedliwienie. Skoro zajmuje się montażem systemów nawadniania lub ich projektowaniem, powinna wiedzieć jak to dokładnie działa i być świadomym, że poniższe spostrzeżenia są błędne.
Przygotowałam ten wpis aby każdy mógł lepiej zrozumieć jak działa nawadnianie, a także aby można było szybko do niego wrócić gdyby wiedza uleciała nam z głowy (zdarza się, sama za pierona nie pamiętam wielu rzeczy, które przez lata wałkowałam w szkole…).
Czas przejść do omówienia błędów
Błąd nr 1 – System rozlewa bardzo dużo wody w ogrodzie
Jeżeli nasz system jest prawidłowo zaprojektowany (i tutaj jest to kluczowe – rozstawa zraszaczy musi być prawidłowa + muszą być prawidłowo pogrupowane one w sekcje + muszą być prawidłowo pogrupowane w sekcjach względem wydatku wody na dyszach) nie ma obaw, że system będzie zalewał nam ogród.
Projektując system ustalamy dawkę wody jaką ma on wylać w naszym ogrodzie w trakcie jednego cyklu. Dawka ta jest dobierana na podstawie danych dotyczących średniego zapotrzebowania roślin w wodę w danym klimacie. Także tutaj mamy wszystko pod kontrolą (ale podkreślam aby tak było system musi być prawidłowo zaprojektowany). I tak dla naszego klimatu ta dawka wynosi między 3 a 6 mm zależnie od pory roku. I nawet gdybyśmy chcieli podlewać trawnik np. co 2 dni a rabaty przykładowo 1 raz w tygodniu, to dalej dla trawnika byłaby to dawka między 6-a 12 mm co dwa dni a dla rabat między 21 a 42 mm raz na tydzień.
Ale tutaj uwaga bo można pomyśleć no tak ale to jest w ciul wody. Ok takie 12 mm to nie jest już mało. Ale trawnik dostanie taką dawkę tylko wtedy gdy tej wody będzie brakować w otoczeniu a więc wchłonie ją jak gąbka. Pamiętajmy, że systemy nawadniania zostały tak wymyślone aby to działało sprawnie, robiło robotę i nie przysparzało problemów. Ale znowu do znudzenia – aby tak się stało nawadnianie musi być dobrze zaprojektowane.

Błąd nr 2 – System uruchamia się bardzo często
Jeżeli chodzi o to jak często taki system się uruchamia to jest to zależne od rozłożenia się w sezonie opadów atmosferycznych. Ale nie wygląda to tak, że gdy świeci słońce to system się uruchomi a jak pada to nie. Aby doszło do startu nawadniania musi brakować wody w otoczeniu. Czyli jak dziś mocno popada a przez kolejne kilka dni będzie słonecznie ale bez wysokich temperatur to prawdopodobnie nasz system nawadniania nie dostanie jeszcze impulsu do startu. O tym kiedy system się odpali decyduje czujnik, który odblokuje nawadnianie dopiero jak „stwierdzi”, że brakuje wody.
Oczywiście może zdarzyć się tak, że przez 3 tygodnie z rzędu będzie bardzo ciepło i bez deszczu. Wtedy nasz system będzie się uruchamiał codziennie czy też co drugi dzień (zależnie od ustawień). Ale w tym przypadku jest to w pełni uzasadnione – po to właśnie on jest aby nawadniać rośliny jak pogoda nie może im tego zapewnić.
Błąd nr 3 – Postrzeganie systemu nawadniania jako banalnie prostej instalacji składającej się z kilku rurek i zraszaczy
Ogólnie fakt instalacja nawadniania nie jest czymś kosmicznym do złożeni. Każdy kto ma zdolności manualne poradzi sobie aby zainstalować taki system. ALE jest jedna ważna rzecz. Przejście się po ogrodzie i stwierdzenie dobra tutaj potrzebuje jeden zraszacz, tam drugi i tu 3, a następnie zrealizowanie takiego założenia nie można nazwać systemem automatycznego nawadniania.
Dlaczego?
Ponieważ system nawadniania musi spełniać pewne kryteria. A gdy ich nie spełnia to jest to bubel o dumnej ale nieprawdziwej nazwie – system automatycznego nawadniania.
Kryteria to międzynarodowe wytyczne, które określają wszystko jak co ma być rozplanowane, jak ma być pogrupowane itp. A wszystko to popiera się obliczeniami. I nawet jak taki bubel się odpali to niestety w strefie nie widocznej dla naszego oka (czyli w glebie) rezultat takiego nawadniania nie będzie zadowalający.
Przedstawię to na wyszukanym przykładzie.
Wyobraź sobie, że kupujesz patelnie, patrzysz na nią i myślisz no fajna (i tania hehe) patelnia BIORĘ! Przyjeżdżasz do domu i idziesz testować nowy zakup. Wlewasz olej i widzisz, że zbiera się on dookoła a na środku nie ma nic. Kupiłeś zdeformowaną patelnię z wypukłym dnem! Ten kto korzystał kiedyś z takiej patelni wie, że usmażyć coś na niej to katorga. To co smażysz na bokach jest ok a na środku się pali i przywiera do dnia.
I tak samo jest z takim systemem nawadniania. Na takiej patelni uda się coś usmażyć i tak samo taki system coś tam podleje ale na dłuższą metę to ch*j a nie robota z taką patelnią (i z takim nawadnianiem też).
- Chcesz zapoznać się z pozostałymi wpisami na moim blogu kliknij TUTAJ
- Rozglądasz się za projektem nawadniania? Napisz na kontakt@zielonenawodnione.pl
- Interesuje Cię szkolenie z projektowania i wykonywania nawadniania? TUTAJ znajdziesz link do opisu szkolenia
- Spodobał Ci się ten wpis? Będzie mi miło jak go udostępnisz lub zostawisz komentarz 🙂
- Chcesz być na bieżąco? Zachęcam do śledzenia Zielone Nawodnione na FB i IG