30 wrz

Zraszacze rotacyjne – częstą pułapką przy nawadanianiu część I

Dziś poruszę temat zraszaczy rotacyjnych a dokładniej tego jakie potrafią być „przebiegłe”.

W przeciwieństwie do zraszaczy statycznych przy nawadnianiu rotatorami musimy szczególnie uważać na to aby wydatek wody był wyrównany względem kąta nawadniania. Zraszacze statyczne mają to do siebie, że ich opad najczęściej jest automatycznie wyrównany. Zależnie od rodzaju dysz będzie on taki sam lub bardzo podobny. Chociaż i tutaj dla niektórych modeli sprawa nie jest taka prosta (ale o tym może innym razem).

W przypadku zraszaczy rotacyjnych temat się już bardziej komplikuje. Dzieje się tak ponieważ rotatory mają jedną wiązkę wody, którą rozprowadzają na zadany kąt obracając głowicę. I teraz zwiększając kąt nawadniania prędkość obrotu się nie zmienia. Za tym idzie powstanie dysproporcji w ilości rozlanej wody na danej powierzchni względem różnych kątów nawadniania. Stosując tą samą dyszę zraszacz ustawiony na 90˚ działający na jednej z sekcji ze zraszaczem na 360˚ rozprowadzi 4 razy więcej wody niż ten, który działa na 360˚.

Nie bez powodu producenci systemów nawadniania udostępniają nam wiele różnych dysz. Nie służą one jedynie zwiększeniu promienia czy też wydatku wody (np. gdy chcemy aby dana sekcja pracowała krócej). Ale w dużej mierze wykorzystujemy je właśnie do wyrównania opadu.

W przypadku gdy na jednej sekcji pracują zraszacze rotacyjne na 90˚, 180 ˚ i 360 ˚ to musimy dobrać dysze tak aby przykładowo:

90 ˚ pobierało 2 l/min

180 ˚ pobierało 4 l/min

360 ˚ pobierało 8 l/min

Poniżej dwa przykłady.

Pierwszy gdzie opad na dyszach nie jest wyrównany. Widzisz te ciemniejsze punkty na pierwszym obrazku? To są miejsca gdzie wody spada najmniej.  Im ciemniej tym mniej mamy wody. Jeżeli zostawimy je w taki sposób mamy do czynienia z dużym błędem projektowym.

Nieprawidłowy opad

Na drugim obrazku opad jest już wyrównany. Czyli w przypadku gdy np. na 90 ˚ mamy dysze pobierające 2 l/min to na 180 ˚ stosujemy takie, które pobierają 4 l/min.

Prawidłowy opad

Mam nadzieję że po tym przykładzie już widzisz różnice. Pamiętaj  aby nawadnianie było skuteczne opad powinien się rozkładać jak najbardziej równomiernie na całym trawniku! Odnosząc się do powyższych przykładów kolor niebieski wszędzie powinien być taki sam albo jak najbardziej do siebie zbliżony.

Jest to jedyne rozwiązanie aby podlać trawnik równomiernie. No dobra może nie jedyne bo zawsze można podzielić sekcje tak aby zraszacze pracujące na 90 ˚ były zgrupowane w jedną sekcje, te na 180˚ w kolejną i te na 360 ˚ w następną. Ale najczęściej wygenerujemy wtedy dodatkowe sekcje co niepotrzebnie zwiększa koszt zakupu i pracy przy montażu takiego systemu.

Samo dostosowanie opadu na dyszach to jeszcze nie wszystko. Oprócz opadu musimy pilnować aby wszystkie zraszacze rotacyjne, na których wyrównaliśmy już opad pracowały na takim samym promieniu ich zasięgu! I tutaj nawet jak mamy fajnie wyrównany opad na dyszach, ale jedne zraszacze (pracujące na tej samej sekcji) będą mieć zasięg 10 m a drugie 12 to niestety ale znowu wracamy do punktu wyjścia. Promień wpływa na obszar jaki podlewa dany zraszacz, a opad jest uzależniony właśnie od tego obszaru także różne promienie nie są wskazane. Zdarzają się od tego wyjątki przy czym ten wpis nie jest im poświęcony.

Ale gdzie tu pułapka?

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się wyglądasz przez okno i widzisz, że Twój piękny dopieszczony trawnik zaczyna miejscami wysychać. Jak to możliwe przecież mam system nawadniania? Pierwsze co robisz sprawdzasz czy nie ma jakiejś usterki – o dziwo nie ma. Drugie co  przychodzi na myśl to – pewnie przez te wysokie temperatury standardowa dawka wody nie wystarcza. Więc bez namysłu sru do sterownika i zwiększamy czas nawadniania. Wszystko byłoby spoko ale taki scenariusz powinien się pojawić gdy cały trawnik zaczyna pokazywać, że brakuje mu wody. W przypadku gdy na trawniku miejscowo wychodzą przesuszenia problem jest inny (powodów może być wiele ale tutaj poruszamy ten jeden – niewyrównany opad na zraszaczach rotacyjnych).

I teraz tak zwiększyliśmy czas nawadniania, powoli podsuszone plamy trawnika powinny wracać do życia (te ciemne plamy z obrazka nr 1). Ale pamiętaj jeżeli opad jest niewyrównany to zwiększając czas nawadniania dalej go nie wyrównujemy. Znane są przypadki gdy zwiększenie czasu nawadniania w konsekwencji doprowadza do zalegania wody na trawniku lub jego gnicie tam gdzie tej wody spada już za dużo a tam gdzie było jej za mało po zwiększeniu dopiero jest ok. W skrócie wpadamy w błędne koło.

I co teraz?

Kontynuacja tego wpisu znajdziesz w części II (premiera 7 października 2021)

0